á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Jakub Małecki uderzył w tony, jakie lubię. Dał czytelnikowi małą, zamkniętą społeczność, która utknęła w świecie otoczonym lasem. Nie znalazłam jednak u niego tego, na co najmocniej liczyłam. Nie dowiedziałam się w co właściwie wierzyli bohaterowie. Jedynie częściowo zobaczyłam, czego się bali. Radości codzienności nie było w tym niemalże wcale. Co za tym idzie — Małecki stworzył klimatyczny świat z zadziwiająco płytkimi bohaterami, jak na to że zaznaczył ich problemy natury psychicznej oraz niejednoznaczne relacje między nimi. Sama fabuła też jedynie częściowo mnie zadowoliła, bo choć lubię ciąg przypadkowych zdarzeń, które wołają o katastrofę, to tym razem zakończenie nie dało mi uczuć, jakie mogłyby pozostawić mnie z czymś intensywnym lub chociaż interesującym.
„Sąsiednie kolory“ to nierówna historia o czynach dobrych oraz złych. Wyrzutach sumienia, tłamszonych emocjach, uczuciu odrealnienia czy osamotnienia pomimo obecności ludzi. Tam, gdzie jeden aspekt kreacji bohaterów zostaje pogłębiony, tam drugi jest zbyt powierzchowny i tak w kółko. Ale jak przystało na Małeckiego — wszystko zostało zgrabnie ujęte.