„Za sceną” to powieść erotyczna, autorstwa Olivi Cunning. Rozpoczynająca cykl książek, które wprowadzą was do świata fantastycznych rockmenów, abyście mogli się przekonać jak wygląda świat za tytułową sceną. W tej części będziemy mieć przyjemność głębszego poznania Mistrza Sinclaira.
Nasz główny bohater jest postacią, która kłóci się z naszym wyobrażeniem typowej gwiazdy rocka. Najczęściej wyobrażamy sobie gwiazdy rocka najogólniej mówiąc,
(...)
jako niegrzecznych chłopców, gdy tymczasem na swojej drodze spotykamy Briana. Miły, uroczy, zabawny, rozsądny sprawiedliwy, ułożony, romantyk pełną parą o urodzie, której niejeden model mógłby pozazdrościć. Niestety rockman o tak wrażliwej duszy ma dość ciężki orzech do zgryzienia w świecie rocka. Pragnie odnaleźć coś stałego w swoim życiu. Miłość, która go nie wykorzysta dla własnych korzyści. Ciągle mu się to nie udaje. Kiedy ostatnia dziewczyna go rzuciła panowie postanowili wybrać się do hotelowego baru, aby zapić swoje smutki. Właśnie w ten dzień Mistrz Sinclair odnajduję swoje szczęście… Cóż można powiedzieć o samej książce… jest dobra. Ba! Mogłabym nawet powiedzieć, że bardzo dobra. Niestety ludzie sięgają po nią z przeświadczeniem, że dostaną erotyk, do którego zamiast zakładki powinno dodawać się wibrator. Muszę was jednak rozczarować (albo może nie rozczaruje, a zachęcę?), ponieważ tak nie jest. Pierwsza część książki faktycznie jest przesiąknięta nieustannym seksem, jednak druga część opowiada nam w większości przeżycia chłopaków w trasie, ale również historie rosnącej miłości.
Autorka napisała tą powieść tak, aby nie dało się nudzić. Jest pełna zabawnych historii i dowcipnych dogryzań wśród panów, a autorka potrafiła nawet urozmaicić sceny erotyczne tak aby nie okazało się, że jest to tylko jeden wciąż powtarzający się schemat.
Podsumowując książkę gorąco wam polecam. Sama osobiście umieszczę ją na półce książek ulubionych i mam nadzieje niebawem znów do niej zajrzeć
Nie wiem czy to normalne, ale znowu nuda w szkole popchnęła mnie do ściągnięcia sobie nowego mbooka i rozpoczęcia lektury książki, po którą chyba bym nie sięgnęła gdybym zobaczyła ją na bibliotecznej półce. Ale co tam… ;) Każdej książce należy dać szansę i ja taką szansę dałam pierwszej części serii "Ich noce", czyli “Za sceną” Olivii Cunning. Niby sezon na powieści erotyczne minął, ale mnie to nie zniechęciło.
(...)
Pomyślałam, że skoro już mam ją na telefonie to przeczytam. A poza tym miejsce w TOP 10 powieści erotycznych Amazonu na pewno o czymś świadczy.
Na pierwszych stronach książki poznajemy Myrnę Evans - wykładającą na uniwersytecie trzydziestopięcioletnią doktor seksuologii. Kilka lat po paskudnym rozwodzie Myrna nadal jest sama i nie szuka stałego związku. Jedną z pozostałości po jej byłym mężu jest niechęć do małżeństwa i niemożność zniesienia słów “kocham cię”. Kobieta jest właśnie na konferencji i opędza się od nudnych kolegów po fachu. Monotonia rozmów z nimi zniechęca ją do nawiązywania jakichkolwiek znajomości. Myrna szuka wrażeń, a jedyne czego chce to przygoda na jedną noc bez żadnych zobowiązań. Ale czy może ją coś takiego spotkać w hotelu pełnym uniwersyteckich wykładowców?
Na szczęście dla doktor Evans w tym samym hotelu zatrzymali się członkowie heavymetalowego zespołu Sinners. Cóż za zbieg okoliczności i szczęście zarazem, że jest wśród nich gitarzysta, którego riffy pomagają Myrnie omawiać męską zmysłowość na zajęciach ze studentami. To chyba jest gwarancją, że wyjazd do Chicago jednak nie będzie taki nudny. Szczególnie, że między piękną panią seksuolog a Brianem można wyczuć niemal zwierzęcy magnetyzm… Już po pierwszym rozdziale zakochałam się w bohaterach. Możliwe, że było to spowodowane tym, że już na początku poznajemy wszystkich chłopaków z zespołu. Pani Cunning udało się wykreować całą gamę niepowtarzalnych postaci. Można by pomyśleć, że w powieści erotycznej postaci są zazwyczaj niedopracowane i schematyczne. W “Za sceną” na szczęście tego nie ma. Nikt nie jest idealny, nie ma osób całkowicie dobrych lub całkowicie złych. W każdym kryje się wiele emocji, pasji, ambicji… Jeśli chodzi o bohaterów tej książki to z pełną odpowiedzialnością twierdzę, że są to ludzie, którzy pokazują, że nie należy oceniać innych po pozorach i że w każdym kryje się jakaś tajemnica.
Myrna - jako główna bohaterka - budziła we mnie pozytywne uczucia od samego początku. Polubiłam ją i bardzo mi się podobało, że nie była ani pusta, ani przesłodzona jak to często bywa w książkach tego typu. Była taka prawdziwa, autentyczna, niepozbawiona wad.
Jeśli chodzi o chłopaków z zespołu to bardzo polubiłam Briana, Treya, Erica, Seda i Jace`a :) Każdy z nich jest inny, a ich styl bycia i zachowanie, gdy są razem są niesamowite ;) Te sceny, gdy zespół zbierał się razem były świetne i na pewno rozbawiłyby każdego, nawet największego ponuraka :D Osobiście tę książkę podzieliłabym na dwie części. Pierwsza jest zdecydowanie nasączona erotyzmem. Prawie na każdej stronie można się natknąć na opisy igraszek Myr i Briana. I w tym miejscu muszę koniecznie napisać, że mimo iż nie czytuję często książek erotycznych, to Olivia Cunning poradziła sobie najlepiej ze wszystkich znanych mi autorów z opisami scen erotycznych. Przede wszystkim opisy nie są ani monotonne, ani podobne do siebie.
W drugiej części jest zdecydowanie więcej akcji. Myrna towarzyszy Sinnersom w trasie koncertowej, poznaje ich fanki, odwiedza razem z nimi wiele ciekawych miejsc. Oczywiście nadal jest dużo pikantnych scen, jednak są one poprzerywane wieloma ciekawymi wydarzeniami, które sprawiają, że książkę czyta się bardzo szybko, wręcz z zapartym tchem. Akcja jest wartka i na pewno się nie ciągnie.
Kolejną zaletą tej pozycji jest fabuła. Niektórych pewnie to zaskoczy, ale ta powieść erotyczna posiada bardzo ciekawą i dobrze rozbudowaną fabułę. Wszystko jest spójne, fakty i wydarzenia się ze sobą łączą tworząc logiczną całość. Autorka w późniejszych wydarzeniach nawiązuje do tego, co pisała wcześniej, nie pozostawia chyba żadnych niewyjaśnionych kwestii dotyczących Myrny i Briana. Z tej książki na pewno przebija inteligencja. Widać, że pani Cunning przemyślała wszystko dokładnie i nic nie znalazło się w tej pozycji przez przypadek.
Komu polecam tę książkę? Na pewno dorosłym czytelnikom. Jest to idealna pozycja na zimowe wieczory, podróż pociągiem czy nużące oczekiwanie w kolejce. “Za sceną” na pewno sprawi, że czas upłynie szybciej. Jest to lektura dla wszystkich, którzy sięgając po książkę szukają chwili relaksu i wytchnienia od codziennych problemów.
Nasz główny bohater jest postacią, która kłóci się z naszym wyobrażeniem typowej gwiazdy rocka. Najczęściej wyobrażamy sobie gwiazdy rocka najogólniej mówiąc, (...) jako niegrzecznych chłopców, gdy tymczasem na swojej drodze spotykamy Briana. Miły, uroczy, zabawny, rozsądny sprawiedliwy, ułożony, romantyk pełną parą o urodzie, której niejeden model mógłby pozazdrościć. Niestety rockman o tak wrażliwej duszy ma dość ciężki orzech do zgryzienia w świecie rocka. Pragnie odnaleźć coś stałego w swoim życiu. Miłość, która go nie wykorzysta dla własnych korzyści. Ciągle mu się to nie udaje. Kiedy ostatnia dziewczyna go rzuciła panowie postanowili wybrać się do hotelowego baru, aby zapić swoje smutki. Właśnie w ten dzień Mistrz Sinclair odnajduję swoje szczęście… Cóż można powiedzieć o samej książce… jest dobra. Ba! Mogłabym nawet powiedzieć, że bardzo dobra. Niestety ludzie sięgają po nią z przeświadczeniem, że dostaną erotyk, do którego zamiast zakładki powinno dodawać się wibrator. Muszę was jednak rozczarować (albo może nie rozczaruje, a zachęcę?), ponieważ tak nie jest. Pierwsza część książki faktycznie jest przesiąknięta nieustannym seksem, jednak druga część opowiada nam w większości przeżycia chłopaków w trasie, ale również historie rosnącej miłości.
Autorka napisała tą powieść tak, aby nie dało się nudzić. Jest pełna zabawnych historii i dowcipnych dogryzań wśród panów, a autorka potrafiła nawet urozmaicić sceny erotyczne tak aby nie okazało się, że jest to tylko jeden wciąż powtarzający się schemat.
Podsumowując książkę gorąco wam polecam. Sama osobiście umieszczę ją na półce książek ulubionych i mam nadzieje niebawem znów do niej zajrzeć
Na pierwszych stronach książki poznajemy Myrnę Evans - wykładającą na uniwersytecie trzydziestopięcioletnią doktor seksuologii. Kilka lat po paskudnym rozwodzie Myrna nadal jest sama i nie szuka stałego związku. Jedną z pozostałości po jej byłym mężu jest niechęć do małżeństwa i niemożność zniesienia słów “kocham cię”. Kobieta jest właśnie na konferencji i opędza się od nudnych kolegów po fachu. Monotonia rozmów z nimi zniechęca ją do nawiązywania jakichkolwiek znajomości. Myrna szuka wrażeń, a jedyne czego chce to przygoda na jedną noc bez żadnych zobowiązań. Ale czy może ją coś takiego spotkać w hotelu pełnym uniwersyteckich wykładowców?
Na szczęście dla doktor Evans w tym samym hotelu zatrzymali się członkowie heavymetalowego zespołu Sinners. Cóż za zbieg okoliczności i szczęście zarazem, że jest wśród nich gitarzysta, którego riffy pomagają Myrnie omawiać męską zmysłowość na zajęciach ze studentami. To chyba jest gwarancją, że wyjazd do Chicago jednak nie będzie taki nudny. Szczególnie, że między piękną panią seksuolog a Brianem można wyczuć niemal zwierzęcy magnetyzm… Już po pierwszym rozdziale zakochałam się w bohaterach. Możliwe, że było to spowodowane tym, że już na początku poznajemy wszystkich chłopaków z zespołu. Pani Cunning udało się wykreować całą gamę niepowtarzalnych postaci. Można by pomyśleć, że w powieści erotycznej postaci są zazwyczaj niedopracowane i schematyczne. W “Za sceną” na szczęście tego nie ma. Nikt nie jest idealny, nie ma osób całkowicie dobrych lub całkowicie złych. W każdym kryje się wiele emocji, pasji, ambicji… Jeśli chodzi o bohaterów tej książki to z pełną odpowiedzialnością twierdzę, że są to ludzie, którzy pokazują, że nie należy oceniać innych po pozorach i że w każdym kryje się jakaś tajemnica.
Myrna - jako główna bohaterka - budziła we mnie pozytywne uczucia od samego początku. Polubiłam ją i bardzo mi się podobało, że nie była ani pusta, ani przesłodzona jak to często bywa w książkach tego typu. Była taka prawdziwa, autentyczna, niepozbawiona wad.
Jeśli chodzi o chłopaków z zespołu to bardzo polubiłam Briana, Treya, Erica, Seda i Jace`a :) Każdy z nich jest inny, a ich styl bycia i zachowanie, gdy są razem są niesamowite ;) Te sceny, gdy zespół zbierał się razem były świetne i na pewno rozbawiłyby każdego, nawet największego ponuraka :D Osobiście tę książkę podzieliłabym na dwie części. Pierwsza jest zdecydowanie nasączona erotyzmem. Prawie na każdej stronie można się natknąć na opisy igraszek Myr i Briana. I w tym miejscu muszę koniecznie napisać, że mimo iż nie czytuję często książek erotycznych, to Olivia Cunning poradziła sobie najlepiej ze wszystkich znanych mi autorów z opisami scen erotycznych. Przede wszystkim opisy nie są ani monotonne, ani podobne do siebie.
W drugiej części jest zdecydowanie więcej akcji. Myrna towarzyszy Sinnersom w trasie koncertowej, poznaje ich fanki, odwiedza razem z nimi wiele ciekawych miejsc. Oczywiście nadal jest dużo pikantnych scen, jednak są one poprzerywane wieloma ciekawymi wydarzeniami, które sprawiają, że książkę czyta się bardzo szybko, wręcz z zapartym tchem. Akcja jest wartka i na pewno się nie ciągnie.
Kolejną zaletą tej pozycji jest fabuła. Niektórych pewnie to zaskoczy, ale ta powieść erotyczna posiada bardzo ciekawą i dobrze rozbudowaną fabułę. Wszystko jest spójne, fakty i wydarzenia się ze sobą łączą tworząc logiczną całość. Autorka w późniejszych wydarzeniach nawiązuje do tego, co pisała wcześniej, nie pozostawia chyba żadnych niewyjaśnionych kwestii dotyczących Myrny i Briana. Z tej książki na pewno przebija inteligencja. Widać, że pani Cunning przemyślała wszystko dokładnie i nic nie znalazło się w tej pozycji przez przypadek.
Komu polecam tę książkę? Na pewno dorosłym czytelnikom. Jest to idealna pozycja na zimowe wieczory, podróż pociągiem czy nużące oczekiwanie w kolejce. “Za sceną” na pewno sprawi, że czas upłynie szybciej. Jest to lektura dla wszystkich, którzy sięgając po książkę szukają chwili relaksu i wytchnienia od codziennych problemów.