Siedemnastoletnia Maddy odkąd pamięta nie wychodzi na zewnątrz, żyjąc jedynie w swoim domu. Powodem tego jest niezwykle rzadki i ciężki niedobór odporności, przez który nastolatka w każdej chwili może dostać alergii praktycznie na wszystko. Jedynymi osobami z którymi ma kontakt są jej mama oraz opiekunka Carla. Pewnego dnia z okna swojego pokoju obserwuje, że do budynku obok wprowadzają się nowi sąsiedzi. Wzrok Maddie od razu przykuwa wysoki chłopak w czerni,
(...)
który zresztą również zauważa dziewczynę. Od tego momentu właśnie wszystko się zmienia.
Ponad wszystko to książka, o której zrobiło się bardzo głośno jakiś czas temu za sprawą ekranizacji. Filmu co prawda jeszcze nie obejrzałam, ale postanowiłam przeczytać najpierw powieść. Skuszona pozytywnymi recenzjami, zabrałam się do lektury. I muszę powiedzieć, że nie żałuję.
Maddy od dzieciństwa nie opuszcza swojego sterylnego domu chociażby na chwilę. By zabić nudę, czyta bardzo dużo książek, mogąc chociaż w ten sposób oderwać się od szarej rzeczywistości. Przez swoją chorobę nie może wyjść na zewnątrz, więc pozostały jej jedynie marzenia o prawdziwej wolności. Nie sposób nie współczuć jej takiego stylu życia.
Jedynym z głównych wątków jest relacja pomiędzy Maddy a Ollym. Pomiędzy tą dwójką rodzi się uczucie, ale czy ma szansę na dalszy rozwój zważając na sytuację dziewczyny? Zaczynają wymieniać ze sobą maile i choć sama nastolatka zdaje sobie sprawę z tego że jakakolwiek więź z chłopakiem może być dla niej niebezpieczna, to jednak nie zważa na to, dalej z nim korespondując. Ciąg dalszy ich relacji przyniesie nieoczekiwane skutki.
Ważną bohaterką na kartach tej lektury jest także mama Maddy. To kobieta, która nie pozwoli by cokolwiek złego stało się jej córce; opiekuńcza dla niej, a także wspierająca. Czasami można jednak odnieść wrażenie że żyje przeszłością i właśnie to odegra swoją rolę na końcu opowieści.
Autorka ma bardzo lekkie pióro, przez co książkę czyta się dość szybko i przyjemnie. Rozdziały są krótkie, co również bardzo lubię w powieściach. Od czasu do czasu pojawiają się ładne ilustracje, które zostały stworzone przez męża pani Yoon.
Ponad wszystko to wciągająca historia o chorobie, miłości i o tęsknocie za prawdziwym światem. Na koniec czytelnikom zaserwowany zostaje plot twist, aczkolwiek ja domyśliłam się takiego zakończenia już wcześniej. Mimo tego zachęcam do przeczytania tej powieści, bo choć nie jest ona jakoś szczególnie wybitna, to można miło spędzić z nią czas.
Recenzja dostępna również na blogu: [link] Madeline Whittier nie jest zwyczajną osiemnastolatką. Nie może robić tego, co dla jej rówieśników jest normalne, nie może wychodzić z domu i nikt obcy nie może jej odwiedzać. Od siedemnastu lat w jej życiu są tylko i wyłącznie dwie osoby - jej mama oraz Carla, pielęgniarka na cały etat. Maddie choruje bowiem na bardzo rzadką chorobę zwaną SCID, czyli mówiąc krótko - ma ona alergię na dosłownie wszystko.
(...)
Razem z mamą mieszka w specjalnie przystosowanym dla jej potrzeb domu, gdzie powietrze cały czas jest filtrowane. Uwielbia czytać książki, a te przychodzą do niej szczelnie zamknięte w próżni. Wszystko, co znajduje się na zewnątrz jej domu jest dla niej wyrokiem śmierci. Dotychczas to życie nie sprawiało Maddie zbyt wielkiego problemu - w końcu innego nie znała. Wszystko się zmienia, gdy do domu obok wprowadza się nowa rodzina - mama, tata, córka i syn. I to właśnie ten syn imieniem Olly stał się tym, który wprowadził w jej sterylne i uporządkowane życie tyle zamieszania...
Powiem wam, że dopóki nie usłyszałam o filmie, który powstał na podstawie tej książki, jakoś nie specjalnie zwracałam na nią uwagę. Wydawało mi się, że jest to jakaś zwyczajna historia trochę w stylu Gwiazd naszych wina, dlatego po prostu nie ciągnęło mnie do jej poznania. Ale z dosłownie każdej strony napływały do mnie informacje o tym, jak genialna jest ta powieść, a z racji tego, że chciałam wybrać się na jej ekranizację do kina zdecydowałam, że najpierw muszę poznać jej papierowy pierwowzór. Teraz mogę wam powiedzieć, że Ponad wszystko to jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w tym roku, a może i nawet w całym moim czytelniczym życiu!
To, co już na samym początku zwróciło moją uwagę, to te rysunki, których w książce jest pełno. Jak tylko dostałam ją w swoje ręce musiałam pilnować się, żeby za bardzo nie zaglądać do środka, bo nie chciałam robić sobie żadnych spoilerów. Bardzo spodobało mi się to połączenie tekstu z pasującymi do niego ilustracjami autorstwa męża Nicoli Yoon - wyszły mu one po prostu fantastycznie i stały się tym, co na pewno mocno wyróżnia tą pozycję. Nie jest ich za dużo, ale również nie za mało, dzięki czemu nie ma się wrażenia, że czytamy jakąś książkę dla dzieci - to tylko ciekawe uzupełnienie całości, które idealnie pasuje do charakteru Madeline.
Dodatkowo, pod względem wizualnym, również okładka powieści zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie. Przez dłuższy czas nie mogłam zdecydować się, która bardziej mi się podoba - czy ta oryginalna biała, czy też ta filmowa. Koniec końców stwierdziłam, że to właśnie ta z powyższego zdjęcia jest po prostu genialna. Dosłownie nie można od niej oderwać wzroku! Także już pod samym aspektem wizualnym książka bardzo mocno kusi przyszłego czytelnika.
Prócz historii zawartej w Ponad wszystko myślę, że to właśnie styl autorki najbardziej zwrócił moją uwagę i sprawił, że zakochałam się w tej powieści. Książkę czytałam z zapartym tchem! Zanim się za nią zabrałam już jakiś czas dręczył mnie książkowy kac po przeczytaniu Bad Mommy, a dzięki Ponad wszystko szybko udało mi się z tego wybrnąć. Nicola Yoon pisze w bardzo charakterystyczny i niespotykany sposób, który mnie urzekł już po kilku stronach. Bardzo spodobało mi się tutaj to, w jaki sposób autorka podzieliła fabułę jeśli chodzi o rozdziały - ci co czytali wiedzą, co mam na myśli. Otóż w większości książek spotykamy się z tradycyjnym podziałem rozdziałów - tj. jest jakiś rozdział i akcja ciągnie się w nim na kilka stron. Tutaj natomiast Nicola Yoon zadziałała tak, że czasem w jakimś rozdziale było zaledwie jedno zdanie! Gdy patrzy się na to z daleka wydaje się być to nieco dziwne, jednakże gdy poznaje się całość ma to jak najbardziej sens. Jestem bardzo ciekawa, czy w swojej kolejnej książce (Słońce też jest gwiazdą) również zastosowała taki zabieg, czy tam już trzymała się tego tradycyjnego sposobu.
Fabuła, która została przedstawiona w książce również jest niesamowita. Spodobało mi się to, że choroba Maddie nie stanowi głównego wątku całej powieści, jest tylko jednym z jej elementów. Tak a prawdę chodzi tutaj o przyjaźń, miłość oraz chwytanie z życia pełnymi garściami - bo życie takie jakie wiodła główna bohaterka, wcale nie można nazwać życiem. Na dłuższą metę człowiek nie jest bowiem żyć w zamknięciu, z dala od innych ludzi, od cudów świata oraz od miłości. Jesteśmy tak skonstruowani, że gdy już raz zaznamy tego prawdziwego życia, to już nigdy nie będziemy chcieli wrócić do tego, co było przedtem, tylko wciąż na nowo doświadczać tych wspaniałych emocji.
Ogromnym plusem powieści jest niewątpliwie jego zakończenie. Niestety nie mogę wam zdradzić, na czym jego wyjątkowość polega, ale uwierzcie mi - czegoś takiego z całą pewnością się nie spodziewaliście.
Podsumowując więc, myślę, że już chyba nie muszę więcej wam udowadniać, jak wspaniała okazała się być książka Ponad wszystko. Słyszałam pogłoski, że ekranizacja nie jest taka wspaniała, jak jej papierowy pierwowzór (sama jeszcze nie mogę tego stwierdzić), więc jeśli zawiedliście się na ekranizacji, a książki jeszcze nie czytaliście zmieńcie to czym prędzej, bo jestem święcie przekonana, że z lektury na pewno będziecie zadowoleni. Ja sama bardzo się cieszę, że poznałam historię Maddie oraz Olly'iego właśnie zaczynając od tej powieści, a nie od filmu.
Mówiąc więc krótko - polecam! I to jak!
Ponad wszystko to książka, o której zrobiło się bardzo głośno jakiś czas temu za sprawą ekranizacji. Filmu co prawda jeszcze nie obejrzałam, ale postanowiłam przeczytać najpierw powieść. Skuszona pozytywnymi recenzjami, zabrałam się do lektury. I muszę powiedzieć, że nie żałuję.
Maddy od dzieciństwa nie opuszcza swojego sterylnego domu chociażby na chwilę. By zabić nudę, czyta bardzo dużo książek, mogąc chociaż w ten sposób oderwać się od szarej rzeczywistości. Przez swoją chorobę nie może wyjść na zewnątrz, więc pozostały jej jedynie marzenia o prawdziwej wolności. Nie sposób nie współczuć jej takiego stylu życia.
Jedynym z głównych wątków jest relacja pomiędzy Maddy a Ollym. Pomiędzy tą dwójką rodzi się uczucie, ale czy ma szansę na dalszy rozwój zważając na sytuację dziewczyny? Zaczynają wymieniać ze sobą maile i choć sama nastolatka zdaje sobie sprawę z tego że jakakolwiek więź z chłopakiem może być dla niej niebezpieczna, to jednak nie zważa na to, dalej z nim korespondując. Ciąg dalszy ich relacji przyniesie nieoczekiwane skutki.
Ważną bohaterką na kartach tej lektury jest także mama Maddy. To kobieta, która nie pozwoli by cokolwiek złego stało się jej córce; opiekuńcza dla niej, a także wspierająca. Czasami można jednak odnieść wrażenie że żyje przeszłością i właśnie to odegra swoją rolę na końcu opowieści.
Autorka ma bardzo lekkie pióro, przez co książkę czyta się dość szybko i przyjemnie. Rozdziały są krótkie, co również bardzo lubię w powieściach. Od czasu do czasu pojawiają się ładne ilustracje, które zostały stworzone przez męża pani Yoon.
Ponad wszystko to wciągająca historia o chorobie, miłości i o tęsknocie za prawdziwym światem. Na koniec czytelnikom zaserwowany zostaje plot twist, aczkolwiek ja domyśliłam się takiego zakończenia już wcześniej. Mimo tego zachęcam do przeczytania tej powieści, bo choć nie jest ona jakoś szczególnie wybitna, to można miło spędzić z nią czas.
Powiem wam, że dopóki nie usłyszałam o filmie, który powstał na podstawie tej książki, jakoś nie specjalnie zwracałam na nią uwagę. Wydawało mi się, że jest to jakaś zwyczajna historia trochę w stylu Gwiazd naszych wina, dlatego po prostu nie ciągnęło mnie do jej poznania. Ale z dosłownie każdej strony napływały do mnie informacje o tym, jak genialna jest ta powieść, a z racji tego, że chciałam wybrać się na jej ekranizację do kina zdecydowałam, że najpierw muszę poznać jej papierowy pierwowzór. Teraz mogę wam powiedzieć, że Ponad wszystko to jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w tym roku, a może i nawet w całym moim czytelniczym życiu!
To, co już na samym początku zwróciło moją uwagę, to te rysunki, których w książce jest pełno. Jak tylko dostałam ją w swoje ręce musiałam pilnować się, żeby za bardzo nie zaglądać do środka, bo nie chciałam robić sobie żadnych spoilerów. Bardzo spodobało mi się to połączenie tekstu z pasującymi do niego ilustracjami autorstwa męża Nicoli Yoon - wyszły mu one po prostu fantastycznie i stały się tym, co na pewno mocno wyróżnia tą pozycję. Nie jest ich za dużo, ale również nie za mało, dzięki czemu nie ma się wrażenia, że czytamy jakąś książkę dla dzieci - to tylko ciekawe uzupełnienie całości, które idealnie pasuje do charakteru Madeline.
Dodatkowo, pod względem wizualnym, również okładka powieści zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie. Przez dłuższy czas nie mogłam zdecydować się, która bardziej mi się podoba - czy ta oryginalna biała, czy też ta filmowa. Koniec końców stwierdziłam, że to właśnie ta z powyższego zdjęcia jest po prostu genialna. Dosłownie nie można od niej oderwać wzroku! Także już pod samym aspektem wizualnym książka bardzo mocno kusi przyszłego czytelnika.
Prócz historii zawartej w Ponad wszystko myślę, że to właśnie styl autorki najbardziej zwrócił moją uwagę i sprawił, że zakochałam się w tej powieści. Książkę czytałam z zapartym tchem! Zanim się za nią zabrałam już jakiś czas dręczył mnie książkowy kac po przeczytaniu Bad Mommy, a dzięki Ponad wszystko szybko udało mi się z tego wybrnąć. Nicola Yoon pisze w bardzo charakterystyczny i niespotykany sposób, który mnie urzekł już po kilku stronach. Bardzo spodobało mi się tutaj to, w jaki sposób autorka podzieliła fabułę jeśli chodzi o rozdziały - ci co czytali wiedzą, co mam na myśli. Otóż w większości książek spotykamy się z tradycyjnym podziałem rozdziałów - tj. jest jakiś rozdział i akcja ciągnie się w nim na kilka stron. Tutaj natomiast Nicola Yoon zadziałała tak, że czasem w jakimś rozdziale było zaledwie jedno zdanie! Gdy patrzy się na to z daleka wydaje się być to nieco dziwne, jednakże gdy poznaje się całość ma to jak najbardziej sens. Jestem bardzo ciekawa, czy w swojej kolejnej książce (Słońce też jest gwiazdą) również zastosowała taki zabieg, czy tam już trzymała się tego tradycyjnego sposobu.
Fabuła, która została przedstawiona w książce również jest niesamowita. Spodobało mi się to, że choroba Maddie nie stanowi głównego wątku całej powieści, jest tylko jednym z jej elementów. Tak a prawdę chodzi tutaj o przyjaźń, miłość oraz chwytanie z życia pełnymi garściami - bo życie takie jakie wiodła główna bohaterka, wcale nie można nazwać życiem. Na dłuższą metę człowiek nie jest bowiem żyć w zamknięciu, z dala od innych ludzi, od cudów świata oraz od miłości. Jesteśmy tak skonstruowani, że gdy już raz zaznamy tego prawdziwego życia, to już nigdy nie będziemy chcieli wrócić do tego, co było przedtem, tylko wciąż na nowo doświadczać tych wspaniałych emocji.
Ogromnym plusem powieści jest niewątpliwie jego zakończenie. Niestety nie mogę wam zdradzić, na czym jego wyjątkowość polega, ale uwierzcie mi - czegoś takiego z całą pewnością się nie spodziewaliście.
Podsumowując więc, myślę, że już chyba nie muszę więcej wam udowadniać, jak wspaniała okazała się być książka Ponad wszystko. Słyszałam pogłoski, że ekranizacja nie jest taka wspaniała, jak jej papierowy pierwowzór (sama jeszcze nie mogę tego stwierdzić), więc jeśli zawiedliście się na ekranizacji, a książki jeszcze nie czytaliście zmieńcie to czym prędzej, bo jestem święcie przekonana, że z lektury na pewno będziecie zadowoleni. Ja sama bardzo się cieszę, że poznałam historię Maddie oraz Olly'iego właśnie zaczynając od tej powieści, a nie od filmu.
Mówiąc więc krótko - polecam! I to jak!