á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Blackie Ryan, biskup pomocniczy w Chicago, dostaje informację o zniknięciu relikwiarza Trzech Króli. Sprawa jest podejrzana – kto mógłby ukraść wielkie, ciężkie i dobrze strzeżone relikwie? Po co? Ponieważ ksiądz całkiem nieźle radzi sobie z zagadkami, (...) rusza do Niemiec, gdzie miała miejsce zbrodnia. Zabiera ze sobą swojego siostrzeńca, Petera, który z chęcią mu towarzyszy. Poza zagadką kryminalną, mężczyzna ma też prywatną sprawę do załatwienia. W Niemczech mieszka była dziewczyna Petera, który nadal ją kocha. Cała rodzina uwielbia Cindesue, marzą, by para znowu była razem. Biskup ma zatem rozwiązać tajemnicę zniknięcia relikwiarza i doprowadzić do ślubu Petera i Cindesue.
W książce czeka na czytelnika trzech narratorów. Każdy rozpoczyna swoją opowieść w nowym rozdziale, który podpisany jest jego imieniem. Dzięki temu nie można się pomylić, kto właśnie mówi. Każda postać ma zresztą swój styl, który da się wyczuć po kilku stronach lektury.
Blackie jest nietypowym księdzem. Uwielbia dobrze zjeść i napić się dobrego alkoholu. Przymyka oko na zaloty swojego siostrzeńca, jest też detektywem-amatorem. Swoim zachowaniem i wyglądem może przypominać nieco Herkulesa Poirot, ale nic bardziej mylnego. Blackie jest zdecydowanie mniej zarozumiały i dumny. To sympatyczny człowiek, który prowadzić śledztwo w sposób dość szablonowy. Czytelnik nie dostaje od razu wszystkich odpowiedzi, dopiero na koniec powieści karty są odkrywane. Mimo że śledzimy księdza podczas różnych przesłuchań i akcji, nie wiemy zbyt wiele.
Śledztwo prowadzone jest dość leniwie. Wiele rozmów, mało akcji sprawia, że mamy do czynienia z klasyczną powieścią detektywistyczną. Nie brak oczywiście zaskakujących momentów, ale nie spodziewajmy się bijatyk, wybuchów i niespodzianek co dwie strony.
Drugim wątkiem jest związek Petera i Cindesue. Dziewczyna jest bardzo tajemnicza, mało mówi o sobie. Jest także ambitna i sprytna, pomaga w prowadzeniu śledztwa, choć sama też chce je rozwiązać. Jest miła, ale momentami zbyt wycofana. Nie do końca możemy ją rozgryźć – chce być z Peterem, czy nie chce? On bardzo tego chce. Już raz ją stracił, nie może dopuścić do tego ponownie. Czytelnik powoli poznaje sytuację tej dwójki, choć nigdy nie ma pewności, jak zakończy się ich relacja.
Wielkim plusem jest wprowadzenie do książki gwary góralskiej. Urozmaica ona treść i zatrzymuje czytelnika, który podejmuje grę z tekstem. Na pierwszy rzut oka litery nie pasują do siebie. Dopiero po pewnym czasie zaczynamy rozszyfrowywać, co znaczy dany tekst. Wszystkie zdania w góralszczyźnie są jednak wytłumaczone w przypisach. Można łatwo zweryfikować swoje podejrzenia.
Ogólnie uważam, że książka jest ciekawa. Muszę przyznać, że wątek romansowy zainteresował mnie najbardziej. Co ciekawe, poza zniknięciem relikwiarza, mamy też kilka innych kwestii, na które warto zwrócić uwagę. W tle tej historii przesuwają się motywy władzy, która może zaskoczyć czytelnika, gdy przypomni sobie, że cała sprawa rozgrywa się w kościele. Jest też wątek byłego wojskowego, który nie radzi sobie z wojenną traumą. Warto też zastanowić się, jak w książce traktowani są Trzej Królowie. Wszystko to łączy się w jedną spójną całość, którą czyta się szybko i z zainteresowaniem.
Polecam fanom kryminałów, którzy chcą zobaczyć, że nawet w kościele zdarzają się kradzieże. Nie oczekujcie jednak czegoś w stylu Aniołów i demonów Browna. To zupełnie inna książka – spokojniejsza, wolniejsza, ale wcale nie gorsza.