á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Młody adwokat, Dawid, ma w życiu wszystko oprócz tego, co wydaje mu się zbędne: miłości i stabilizacji. Pewnego dnia na przejściu dla pieszych potrąca samochodem młodą dziewczynę, (...) Martę. Nie wie jeszcze, że ten wypadek wywróci jego życie do góry nogami. Dziewczyna od początku wydaje mu się nieco dziwna i niekonsekwentna w swoich zachowaniach i reakcjach. Dawid odwiedza ją w szpitalu, gdzie po wypadku Marta dochodzi do siebie, i jest nią coraz bardziej zauroczony. Nie może jedynie zrozumieć, skąd jej dziwne zachowanie: raz okazuje mu serdeczność i zainteresowanie, by po chwili patrzeć na niego z taką wściekłością i niechęcią, jakby miała przed sobą największego wroga.
Nietypowa grafika okładkowa intryguje czytelnika od pierwszego wejrzenia.
W moim odczuciu od razu sugeruje, że nie jest to typowy romans – mimo, że na upartego tytuł mógłby na to wskazywać.
Czy tak jest w rzeczywistości?
„Głód miłości” to zdecydowanie nie romans, choć jest to historia o miłości. Nie jest to też żaden erotyk ani new adult, więc jeśli spodziewacie się wypieków na twarzy i pikanterii, to nie tym razem, nie ta książka.
„Głód miłości” Natalii Nowak – Lewandowskiej to studium psychiki osoby samotnej i pozbawionej miłości, w tym przypadku kobiety.
Brak miłości i spełnienia potrafi istotę ludzką zagnębić, do tego stopnia, że doprowadza często do aktów samoagresji, a nawet targania się na swoje życie. Próby zaskarbienia sobie uwagi drugiego człowieka są często naznaczone desperacją, wręcz chęcią wyrwania należytej porcji uczuć, choćby na siłę. A jednocześnie, pragnieniu bycia kochaną towarzyszy chroniczny strach przed porzuceniem i samotnością.
Myślę, że autorka podejmując ten trudny temat miała świadomość, że nie każdy to zrozumie, a jednocześnie starała się nakreślić wzorzec drogi wiodącej ku „wyleczeniu”.
Fabuła powieści pozbawiona rozwlekłych analiz i opisów. Dzięki temu powieść zyskuje i to bardzo, czyta się ją jednym tchem. I mogę Was zapewnić, że nie przeszkadza w tym nawet brak prądu. Jeden dzień spędzony wraz z bohaterami „Głodu miłości” dostarczyły mi pożywki do kilku złożonych refleksji na temat miłości i związków międzyludzkich.
Zastanawialiście się kiedyś, ile jest w stanie poświęcić człowiek dla drugiej osoby? Jak silna musi być więź, by przetrwać trudny czas choroby? I nie mówimy tu bynajmniej o małżeństwie z wieloletnim stażem, związane majątkiem czy kredytami. Mówimy tu o początkach związku. Ile trzeba mieć miłości do drugiej osoby, by walczyć o nią wbrew wszystkiemu?
No właśnie – ja też się nigdy wcześniej nad tym nie zastanawiałam.
O ile prościej jest kogoś kochać nieskomplikowaną miłością kiedy wszystko jest dobrze. Ale czy w razie kłopotów, można zawsze liczyć na druga połowę? Czy też może często okazuje się, że związki nie są w stanie przetrwać w obliczu choroby, kłopotów finansowych?
Marta i Dawid – główni bohaterowie powieści, wzbudzili we mnie kalejdoskop odczuć.
Czasem miałam ich dosyć, czasem płakałam razem z nimi, a czasem musiałam głęboko odetchnąć, bo brakowało mi tchu.
To dwie szalenie różne osobowości, pochodzące z różnych środowisk, inaczej wychowane i inaczej postrzegające rzeczywistość. A jednak...połączyło ich coś pięknego. Miłość.
Miłość podszyta strachem, obawami, uczuciowymi deficytami. Miłość tych dwojga to dobre chwile, choć niesamowicie krótkie, nasycone strachem Marty. Chwile upojne – które przynosiły ukojenie i jej i jemu. Chwile mocno doprawione cierpieniem Marty, jak i Dawida. Były też momenty wielkiej złości i agresji, w których chciałam potrząsnąć Dawidem, żeby się ogarnął, zdecydował i określił.
Kibicowałam Marcie, trzymałam za nią kciuki, cierpiałam i płakałam razem z nią, kiedy straciła coś bardzo ważnego. Jednocześnie podziwiałam Dawida, za tę miłość, którą obdarzał Martę, za to że wbrew własnemu rozsądkowi zrozumiał w końcu, co jest najważniejsze, za to że miał w sobie tyle siły, bo praktycznie za dwoje. Długo dochodził do tej wiedzy, ale doszedł. To dodało mi skrzydeł .
„Głód miłości” Natalii Nowak – Lewandowskiej to opowieść o tym, że prawdziwe uczucie może być składową wielu innych emocji, nie zawsze łatwych i przyjemnych. Najważniejszy jest jednak efekt końcowy tego uczucia. Bo kiedy jedna osoba ma całkowitą świadomość tego, że przed nią ogrom pracy i poświęcenia dla drugiego człowieka, a mimo to idzie tą drogą, to to musi być miłość!
Autorka pokazuje w sposób prosty, aczkolwiek niezmiernie dojrzały, że miłość to nie zawsze motylki w brzuszku, to nie maślane spojrzenia, nie drżenie rąk, randki i beztroska wyzierająca z każdego kąta.
Miłość to odpowiedzialność za tę drugą osobę i poświęcenie. To też rezygnacja ze spokoju, ale i akceptacja tej drugiej osoby w stu procentach. Miłość to nie układanie sobie wygodnego życia, pod siebie, tylko wkraczanie na kręte ścieżki życia, podtrzymywanie się wzajemne, pokonywanie szlaku we dwoje mimo wiatru wiejącego w oczy. Miłość to dostrzeganie wartości, tam gdzie inni nie widzą nic. Im więcej dajemy, tym więcej powinniśmy dostawać.
„Głód miłości” to powieść dla każdego, kto chciałby się zagłębić w piękno naznaczone bólem i samotnością. Historia ubrana przez autorkę w słowa, napełni Was przekonaniem, że bywają na tym świecie uczucia tak silne, że przezwyciężą każde zło i każdą słabość.
Ja też w to wierzę, choć trudno jest mi to wszystko odnaleźć we własnym życiu.
Lektura idealna na jesień – wymagająca skupienia i dojrzałego spojrzenia na życie.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Natalii Nowak – Lewandowskiej a za jego przesłanie dziękuję Wydawnictwu Replika.
Polecam tę lekturę.