Rodzina Kostków powraca z Ameryki do Czech, by przejąć dawną siedzibę rodu - zamek Kostka. W zamku zastają dotychczasowych pracowników: kasztelana, ogrodnika oraz kucharkę. Jak nowi właściciele poradzą sobie w nowej rzeczywistości? Jak odnajdą się w rolach dotychczas nieodgrywanych? Przewrotny humor i galeria nietuzinkowych osobowości gwarantują dobrą zabawę. Obok historii opowiedzianej w taki sposób nie można przejść obojętnie.
R. wyd. wg daty premiery tytułu (27.01.2015) na stronie internetowej wydawcy.
Na okł.: Najzabawniejsza książka roku w Czechach.
Uwaga dotycząca nagrody
Nagroda Miloslava Švandrlíka dla najzabawniejszej książki roku
Recenzje:
Maria wraz z rodzicami ma przeprowadzić się ze Stanów do Czech. Okazało się, że jej rodzina ma arystokratyczne korzenie, a rodowy pałac w końcu wrócił do rodziny. Po przybyciu na miejsce wychodzi na jaw, że życie w Czechach nie będzie dla nich usłane różami. Ciągle brakuje im pieniędzy, służba jest zbuntowana i leniwa, a według rodzinnej legendy Maria niedługo umrze. Ale kto by się tym wszystkim przejmował. Ostatnia arystokratka Evzena Bocka to powieść napisana w formie pamiętnika nastoletniej dziewczyny.
(...)Główna bohaterka i narratorka, Maria, urodziła się w Ameryce, a potem przeprowadziła się z rodzicami do Czech, gdzie czekał na nich rodowy pałac. Dziewczyna jest sympatyczna, stara się być stanowcza, nie można jej odmówić pracowitości. Jej wielką zaletą jest to, że niewiele rzeczy ją dziwi, a jej opowieści o tym, co wydarzyło się w jej życiu, cechuje ogromna doza humoru. Poza Marią jest w powieści tylko kilka postaci. Ojciec, który przejmuje się jedynie pieniędzmi, a jego rozrywką są próby tresowania psów. Matka, która marzy o spotkaniu ducha, nie potrafi też się rozstać z dawnym życiem, nie mówi po czesku i pragnie, by traktowano ją tak jak księżnę Dianę. Kucharka, która nadużywa alkoholu. Kasztelan nienawidzący turystów. Ogrodnik-hipochondryk. I jeszcze prawnik z córką cierpiącą na anoreksję, ale drażniącą bardziej niż trzy zdrowe kobiety w sumie. Książka opowiada o życiu rodziny Marii w Czechach. Nowe miejsce zamieszkania to nie tylko nowe możliwości, lecz także zderzenie z nową kulturą. Rodzina musi poradzić sobie z leniwą i dość dziwaczną służbą, należy też zarobić pieniądze. Niektóre zwyczaje są dla rodziców Marii zadziwiające – na przykład płacenie służbie czy posiadanie rasowych psów. Niemniej jednak są teraz arystokratami i wymaga się od nich innych rzeczy niż dotychczas, więc muszą zachowywać się inaczej niż do tej pory. Książka jest niesamowicie zabawna. Jest humor sytuacyjny, który obserwujemy niemal cały czas, ponieważ rodzina Marii i służba w ich pałacu nie są do końca normalnymi ludźmi. Komicznych sytuacji jest cała masa, relacje międzyludzkie przepełnione są wzajemnymi przepychankami i nieporozumieniami, co także sprawia, że jest zabawnie. Także kreacja postaci dostarcza powodów do śmiechu. Bohaterowie są przerysowani, ale zachowano pewne ramy, które sprawiają, że czytelnik jest w stanie wyobrazić sobie istnienie takiej osoby w realnym świecie. Uśmiech na twarzy wywołuje też narracja. Maria relacjonuje wydarzenia tak, jakby prawie nic nie mogło jej zdziwić, co świetnie kontrastuje z tym, o czym mówi. Czasem jedno celne zdanie potrafi rozbawić czytelnika do łez. Warto zwrócić uwagę na styl autora. Bocek pisze w sposób lekki, pełen humoru, ale niewymuszony. Nie ma się jednak poczucia ironii, co często przytrafia się twórcom. Jego teksty są nieprzegadane, wręcz przeciwnie – chce się więcej i więcej! Potrafi zaciekawić i wciągnąć do wykreowanego przez siebie świata. Ostatnia arystokratka to świetna książka. Napisana lekko, pełna humoru, który potrafi doprowadzić do łez. Czyta się z ogromną przyjemnością. Polecam serdecznie każdemu, bez wyjątku.
pełna humoru i radości życia książka - bez zadęcia, z typowo czeskim poczuciem humoru opowiada o powrocie potomków arystokratów do rodzinnej posiadłości z zupełnie innej rzeczywistości. Doskonała pozycja na smutne dni
Rodzina Kostków, w żyłach której płynie niebieska krew, po latach odzyskują swój zamek i tytuł szlachecki. Wyruszają więc ze Stanów Zjednoczonych do Czech, by przejąć swą dawną siedzibę, w której mieszkał Himmler, a ślub brała sama Helena Vondráčková. Gdy docierają na miejsce okazuje się, że ich wyobrażenie o życiu arystokracji daleka jest od morawskiej rzeczywistości. Perypetie hrabiowskiej rodziny poznajemy z perspektywy najmłodszej latorośli,
(...)Marii Kostki, trzeciej Marii w historii rodu. W oczach rodziny już straconej, jako że wszystkie jej poprzedniczki noszące to "przeklęte" imię nie dożyły swoich dwudziestych urodzin. Pomimo ciążącego nad Marią widma śmierci, a może właśnie dzięki niemu, dziewczyna posiada znacznie więcej zdrowego rozsądku, niż jej ekscentryczni rodzice i wyciągnięci z galerii osobliwości pracownicy zamku. Pragmatyczna relacja Marii i dystans z jakim opisuje absurdalne wydarzenia jeszcze bardziej podkreślają komizm zarówno sytuacji jak i postaci. Być może zamek, a może sama rodzina Kostków przyciąga kłopoty jak magnes. Być może winna jest błękitna krew, bo jak okazuje się arystokratyczne pochodzenie na każdego szlachetnie urodzonego Czecha ściąga kłopoty. Wyjątkiem od reguły jest jedynie książę Schwarzenberg. Kostkowie narzekać mogą najbardziej na pieniądze, a w zasadzie ich brak. Konieczność wyremontowania zrujnowanego zamku i sprawienie, żeby zaczął przynosić dochody staje się dla wszystkich mieszkańców zamku nie lada wyzwaniem. Zadaniem pełnym wypadków, przypadków, szokujących i absurdalnych, często surrealistycznych sytuacji, kilogramów antydepresantów i litrów orzechówki, które wywołują u czytelnika chichot, choć najczęściej jednak niekontrolowane wybuchy śmiechu. "Ostatnia arystokratka" Evžena Bočka wprost kipią od dobrej zabawy i znakomitego czeskiego humoru. Lekki i zabawny cykl o perypetiach rodziny Kostków jest idealnym lekarstwem na brak słońca i codzienne smuteczki, znakomicie odprężającym po ciężkim dniu i podnoszącym poziom endorfin. Wartka akcja, przewrotny humor, lekkie pióro pisarza, plejada nietuzinkowych postaci i osobliwy świat arystokracji to gwarancja świetnej zabawy. A wszystko w oparach orzechówki i prozaku. Czytajcie i śmiejcie się w głos! Marta Ciulis-Pyznar
„Ostatnia arystokratka” to zabawna książka o szlacheckiej rodzinie Kostków, która po latach zdecydowała się powrócić do rodzimych Czech. Po powrocie z Ameryki przejmują oni dawną siedzibę swego rodu. W zamku Kostka w chwili obecnej znajduje się trzech pracowników: kasztelan, kucharka i ogrodnik. Początkowo potomkom rodu trudno jest się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Ich główną bolączkę stanowią wysokie koszty utrzymania samego zamku i związane z tym wiszące nad nimi widmo zdaje się,
(...)że nieuniknionego, szybkiego bankructwa… Czy uda im się opracować genialny plan odbudowy dawnej świetności rodu, zarabiając przy tym trochę grosza? Sprawa ta może okazać się nie być wcale taka prosta jak im się na pozór wydaje, tym bardziej, że niektórzy dość skutecznie będą utrudniać realizację pewnych działań… Książka ta to napisana w sposób bardzo lekki, aczkolwiek z dużą dozą humoru i nagłymi zwrotami akcji opowieść o osobliwym świecie arystokracji. Miło jest się czasem chociaż przez chwile pośmiać, więc serdecznie polecam wszystkim tę pozycję. Nie należy ona do literatury górnych lotów, ale na krótki weekend jak znalazł…
Wesoła opowieść o rodzinie Kostków, którzy ze Stanów Zjednoczonych przeprowadza się do Czech, żeby objąć spadek w postaci podupadłego zamku. Fajny czeski humor.
Książka zabawna, ale spodziewałam się lepszego czeskiego humoru. Nie ryłam ze śmiechu, ot po prostu lekko zabawna. Nie sięgnę po następną część.
Dość sympatyczna, lekka ksiązka, nie licząc wątku znęcania się nad kotem.
Bardzo zabawna lekka książka.
Świetna czeska powieść, która w swoim kraju zyskała miano najzabawniejszej książki roku. Rzeczywiście można zacząć się śmiać już od pierwszych stron. Perypetie rodziny Kostków, która wraca do Czech z Ameryki opisuje dziewiętnastoletnia Maria, córka hrabiego Franciszka Antoniego i jego amerykańskiej żony Vivien. Prowadzi dziennik, w którym notuje kolejne zdarzenia związane z podróżą i potem z mieszkaniem w odzyskanej siedzibie rodu,
(...)zamku Kostka. Jest rok 1996. Rzeczywistość okazuje się dość mocno rozmijać z oczekiwaniami rodziny, na zamku jest zaledwie troje służby, we znaki daje się brak pieniędzy. Bohaterowie szukają możliwości zyskania funduszy. Z pomocą przedsiębiorczej Milady spróbują zapewnić rozrywkę turystom spragnionym spotkań z arystokracją. Największym przeciwnikiem i nieustającym malkontentem pozostaje kasztelan Józef, moja ulubiona postać. Jednak i on weźmie udział w projekcie Zamek Totalny wraz z kucharką i sprzątaczką w jednej osobie, panią Cichą oraz ogrodnikiem hipochondrykiem, panem Spockiem. Humor i doskonała zabawa towarzyszy wciąż czytaniu tej powieści. Każda z postaci jest bardzo wyrazista i charakterystyczna. Mnożą się zabawne i absurdalne sytuacje, które wnikliwie opisuje hrabianka Maria, dziedziczka imienia, które nie zapisało się pomyślnie w historii rodu. Zachęcam gorąco do czytania, śmiech gwarantowany.
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.1 (2024-11-08)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Ostatnia arystokratka Evzena Bocka to powieść napisana w formie pamiętnika nastoletniej dziewczyny. (...) Główna bohaterka i narratorka, Maria, urodziła się w Ameryce, a potem przeprowadziła się z rodzicami do Czech, gdzie czekał na nich rodowy pałac. Dziewczyna jest sympatyczna, stara się być stanowcza, nie można jej odmówić pracowitości. Jej wielką zaletą jest to, że niewiele rzeczy ją dziwi, a jej opowieści o tym, co wydarzyło się w jej życiu, cechuje ogromna doza humoru.
Poza Marią jest w powieści tylko kilka postaci. Ojciec, który przejmuje się jedynie pieniędzmi, a jego rozrywką są próby tresowania psów. Matka, która marzy o spotkaniu ducha, nie potrafi też się rozstać z dawnym życiem, nie mówi po czesku i pragnie, by traktowano ją tak jak księżnę Dianę. Kucharka, która nadużywa alkoholu. Kasztelan nienawidzący turystów. Ogrodnik-hipochondryk. I jeszcze prawnik z córką cierpiącą na anoreksję, ale drażniącą bardziej niż trzy zdrowe kobiety w sumie.
Książka opowiada o życiu rodziny Marii w Czechach. Nowe miejsce zamieszkania to nie tylko nowe możliwości, lecz także zderzenie z nową kulturą. Rodzina musi poradzić sobie z leniwą i dość dziwaczną służbą, należy też zarobić pieniądze. Niektóre zwyczaje są dla rodziców Marii zadziwiające – na przykład płacenie służbie czy posiadanie rasowych psów. Niemniej jednak są teraz arystokratami i wymaga się od nich innych rzeczy niż dotychczas, więc muszą zachowywać się inaczej niż do tej pory.
Książka jest niesamowicie zabawna. Jest humor sytuacyjny, który obserwujemy niemal cały czas, ponieważ rodzina Marii i służba w ich pałacu nie są do końca normalnymi ludźmi. Komicznych sytuacji jest cała masa, relacje międzyludzkie przepełnione są wzajemnymi przepychankami i nieporozumieniami, co także sprawia, że jest zabawnie. Także kreacja postaci dostarcza powodów do śmiechu. Bohaterowie są przerysowani, ale zachowano pewne ramy, które sprawiają, że czytelnik jest w stanie wyobrazić sobie istnienie takiej osoby w realnym świecie. Uśmiech na twarzy wywołuje też narracja. Maria relacjonuje wydarzenia tak, jakby prawie nic nie mogło jej zdziwić, co świetnie kontrastuje z tym, o czym mówi. Czasem jedno celne zdanie potrafi rozbawić czytelnika do łez.
Warto zwrócić uwagę na styl autora. Bocek pisze w sposób lekki, pełen humoru, ale niewymuszony. Nie ma się jednak poczucia ironii, co często przytrafia się twórcom. Jego teksty są nieprzegadane, wręcz przeciwnie – chce się więcej i więcej! Potrafi zaciekawić i wciągnąć do wykreowanego przez siebie świata.
Ostatnia arystokratka to świetna książka. Napisana lekko, pełna humoru, który potrafi doprowadzić do łez. Czyta się z ogromną przyjemnością. Polecam serdecznie każdemu, bez wyjątku.
Perypetie hrabiowskiej rodziny poznajemy z perspektywy najmłodszej latorośli, (...) Marii Kostki, trzeciej Marii w historii rodu. W oczach rodziny już straconej, jako że wszystkie jej poprzedniczki noszące to "przeklęte" imię nie dożyły swoich dwudziestych urodzin. Pomimo ciążącego nad Marią widma śmierci, a może właśnie dzięki niemu, dziewczyna posiada znacznie więcej zdrowego rozsądku, niż jej ekscentryczni rodzice i wyciągnięci z galerii osobliwości pracownicy zamku. Pragmatyczna relacja Marii i dystans z jakim opisuje absurdalne wydarzenia jeszcze bardziej podkreślają komizm zarówno sytuacji jak i postaci.
Być może zamek, a może sama rodzina Kostków przyciąga kłopoty jak magnes. Być może winna jest błękitna krew, bo jak okazuje się arystokratyczne pochodzenie na każdego szlachetnie urodzonego Czecha ściąga kłopoty. Wyjątkiem od reguły jest jedynie książę Schwarzenberg.
Kostkowie narzekać mogą najbardziej na pieniądze, a w zasadzie ich brak. Konieczność wyremontowania zrujnowanego zamku i sprawienie, żeby zaczął przynosić dochody staje się dla wszystkich mieszkańców zamku nie lada wyzwaniem. Zadaniem pełnym wypadków, przypadków, szokujących i absurdalnych, często surrealistycznych sytuacji, kilogramów antydepresantów i litrów orzechówki, które wywołują u czytelnika chichot, choć najczęściej jednak niekontrolowane wybuchy śmiechu.
"Ostatnia arystokratka" Evžena Bočka wprost kipią od dobrej zabawy i znakomitego czeskiego humoru. Lekki i zabawny cykl o perypetiach rodziny Kostków jest idealnym lekarstwem na brak słońca i codzienne smuteczki, znakomicie odprężającym po ciężkim dniu i podnoszącym poziom endorfin. Wartka akcja, przewrotny humor, lekkie pióro pisarza, plejada nietuzinkowych postaci i osobliwy świat arystokracji to gwarancja świetnej zabawy. A wszystko w oparach orzechówki i prozaku.
Czytajcie i śmiejcie się w głos!
Marta Ciulis-Pyznar
Perypetie rodziny Kostków, która wraca do Czech z Ameryki opisuje dziewiętnastoletnia Maria, córka hrabiego Franciszka Antoniego i jego amerykańskiej żony Vivien. Prowadzi dziennik, w którym notuje kolejne zdarzenia związane z podróżą i potem z mieszkaniem w odzyskanej siedzibie rodu, (...) zamku Kostka. Jest rok 1996. Rzeczywistość okazuje się dość mocno rozmijać z oczekiwaniami rodziny, na zamku jest zaledwie troje służby, we znaki daje się brak pieniędzy.
Bohaterowie szukają możliwości zyskania funduszy. Z pomocą przedsiębiorczej Milady spróbują zapewnić rozrywkę turystom spragnionym spotkań z arystokracją. Największym przeciwnikiem i nieustającym malkontentem pozostaje kasztelan Józef, moja ulubiona postać. Jednak i on weźmie udział w projekcie Zamek Totalny wraz z kucharką i sprzątaczką w jednej osobie, panią Cichą oraz ogrodnikiem hipochondrykiem, panem Spockiem.
Humor i doskonała zabawa towarzyszy wciąż czytaniu tej powieści. Każda z postaci jest bardzo wyrazista i charakterystyczna. Mnożą się zabawne i absurdalne sytuacje, które wnikliwie opisuje hrabianka Maria, dziedziczka imienia, które nie zapisało się pomyślnie w historii rodu.
Zachęcam gorąco do czytania, śmiech gwarantowany.